sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział II

 
        Rano obudził mnie Shane. Lekko się zdziwiłam, ale zaraz mi przeszło. Wiadomo że jego pobudka się przedłużyła o parę... naście minut. Gry w końcu się ogarnęliśmy, ja poszłam się ubrać, a Shane zrobić śniadanie (ubrał się wcześniej). Śniadanie czyli kanapki i kawa zjedliśmy szybki, bo zostało nam mało czasu.

- Michael i Eve robią sobie dziś wolne?- spytałam

- Oni poszli na jakieś wcześniejsze zajęcia- odpowiedział

- Aha.

Zamknęłam drzwi na klucz. Gdy się odwróciłam Shane złapał mnie w talii i namiętnie pocałował. Oddałam pocałunek. W końcu odsunęłam się.

- Chodź bo się spóźnimy.

- Wolałbym zostać, usadowić się na sofie z tobą na kolanach i tak cały dzień.

- Wiem ja też, ale mam test z biologii a nie chce później zostawać po szkole i mieć mniej czasu dla ciebie.

- No z tym czasem to mnie przekonałaś.

- Przynajmniej dobrze że dziś piątek.- mruknęłam

Doszliśmy do szkoły akurat gdy zadzwonił dzwonek. Przy klasie Shane cmoknął mnie w policzek i poszedł na swoją lekcje. Ja miałam biologię, on – matematykę.

Napisałam ten nieszczęsny test pierwsza i przez 20 minut siedziałam i się nudziłam.

Po biologii miałam anielski z Shane'em. Angola uczy Magnus Bane. Bane (chociaż woli jak się do niego po imieniu mówi) ma czarne, z tęczowymi pasemkami włosy, piwne oczy ze źrenicami jak u kota. Następnie mam sztukę z panią Wayland (jej mąż uczy wf). Później jest lunch. I kolejne męczące lekcje.

Tak więc rozważałam czy nie wyciągnąć Shane'a po lunchu na wagary. Myślałam nad tym przez te 20 minut i równo z dzwonkiem zdecydowałam że dziś po lunchu robię sobie wolne z moim chłopakiem.

Tak jak myślałam Shane dał się namówić na wagary i tak oto siedzimy sobie w salonie na sofie.

W poniedziałek muszę iść do Myrnina. przyszło mi na myśl.

- O czym myślisz Claire ? - spytał mój chłopak

- Że w poniedziałek muszę iść do Myrnina. -mruknęłam i dodałam.- Chyba rzucę tę prace.

- Jak coś daj znać jeśli będziesz szukać innej, bo u mnie szukaj kelnerki.

- Ok.- odpowiedziałam i pocałowałam Shane'a.

Leżeliśmy na kanapie i trochę gadaliśmy, głównie o niczym, no i doszło trochę (dużo) całowania.

Tak spędziliśmy cały dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz